wtorek, 21 lutego 2017

Też tak macie:)?

Haftuję od ponad piętnastu  lat , stworzyłam jak na ostatniej wystawie zostało  policzone ponad osiemdziesiąt  prac. Część z  nich jest u ludzi, którym spodobaly się  moje prace. Ale większość  wisi na ścianach  mojego salonu. Sprzedawać , oddawać czy nie? Żal?  Kiedyś większy niż dziś.
 Kiedyś jeździłam na Festiwal Haftu i Koronki do Łodzi  a jechałam tam ze względu  na moją  mamę aby mogła zaprezentować swoje prace i je sprzedawać. W pierwszym roku " przy okazji" wystawiłam obrazy ale ich nie sprzedawałam - z sentymentu, z żalu. Ludziom pokrętnie tłumaczyłam dlaczego nie sprzedaję a tylko prezentuje.W następnym roku aby uniknąć tych pytań ustaliłam sobie wartość godną i mnie satysfakcjonującą  i wydawałoby  się  "zaporową" . I co? Faktycznie pomysł  wypalił  -ogladajacych i zachwacajacych się  było wielu i nawet chcących kupić... ale tylko do określenia ceny. 90% oglądających po jej usłyszeniu odwracało się  na pięcie prawie oburzeni ceną:).  W pewnym momencie podeszła kobieta w starszym wieku, zainteresowana  obrazem "W makach". Usłyszała cenę, nie wydawała się zdziwiona- za to zdziwiła mnie... Zajrzała do portmonetki , przeliczyła pieniądze  i powiedziała: "Cały rok na to czekałam - w tamtym roku Pani nie sprzedawała" . Zdziwienie moje było ogromne, ale cóż było robić cena padła i została przyjęta -z żalem zapakowałam obraz. Prawie z płaczem zadzwoniłam później do męża, żaląc się że "musiałam" :) sprzedać obraz. Wiecie co mi mąż powiedział... i co mi przemówiło do serca??? "Powinnaś się cieszyć że obraz trafił w dobre ręce. Kobieta czekała aż rok aby go kupić i doceniła jego wartość decydując się na cenę jaką chciałaś. Doceń to."
Dziś mi mniej żal- zwłaszcza go tworzę od początku z myślą, że jest przeznaczona dla kogoś...Zawsze robię zdjęcia wykonanych prac , przynajmniej one zostaną ze mną:)
 

4 komentarze:

  1. Mąż miał rację - Pani doceniła Twoją pracę. Ciesz się :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Też tak mam, jak robię coś dla kogoś to mi tak bardzo nie żal.Jak robię dla przyjemności dla siebie i ktoś chce kupić to tak jak Ty daje zaporową cenę.
    Trzeba się cenić i tyle i nawet cena zaporowa nie odda wkładu i serca włożonego w haft i pracę nad nim.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Pani Mąż to mądry człowiek ... :)

    Gallus 2.0

    OdpowiedzUsuń
  4. Robię dokładnie tak samo. Zdjęcie zostaje ze mną. Początkowo nie sprzedawałam naszyjników, byłam z nimi za bardzo związana. Najlepiej robi mi się na zamówienie. I czasem zaniżam cenę kiedy widzę, że komuś podobają się nawet bardziej niż mi. U pewnej osoby mój naszyjnik wisiał na widoku, jak nie przymierzając ołtarzyk, żeby mogła na niego ciągle patrzeć. Tak to lubię :-)

    OdpowiedzUsuń