środa, 22 lutego 2017

Ornat -II część

Druga preteksta uszyta  więc czas do pracy. Trochę niezadowolona jestem ze szwaczki.... trochę za wysoko przyszyła pelikana i za bardzo "wchodzi w ornament. Próba odprucia nie udała się -element oprócz przyszycia został przyklejony :(
Trochę zastanawiałam się co z tym począć... Trzeba było zmierzyć się z problemem.
















I oto co wymyśliłam:
- dorobiłam ornament , aby był wypukły haft będzie wykonany na filcu.
- dorobiłam dwa listki aby zamknąć całość
- przestrzeń pomiędzy elementem z pelikanem a nowym ornamentem uzupełnię haftem
- pelikan aby "wyjść" z ornamentu dostanie aureolę.

Haft uzupełniony , wykonałam go jedwabiem naturalnym gdyż pierwotny haft też był nim wykonany.
W związku z tym iż ornament nie dał się odpruć, więc aureola będzie haftowana na kartonie z elementami wypukłymi. Zamaskuje to nierówności, które byłoby bardziej widać przy hafcie płaskim.



















Aureola wykonana, muszę jeszcze nad nią popracować aby pelikan był bardziej widoczny.
Rozpoczęłam pracę nad ornamentem , na razie zlewa się trochę z tkaniną ale jak będą wykonane czerwone obwódki będzie dobrze....
Jeszcze dużo pracy przede mną...











 

wtorek, 21 lutego 2017

Też tak macie:)?

Haftuję od ponad piętnastu  lat , stworzyłam jak na ostatniej wystawie zostało  policzone ponad osiemdziesiąt  prac. Część z  nich jest u ludzi, którym spodobaly się  moje prace. Ale większość  wisi na ścianach  mojego salonu. Sprzedawać , oddawać czy nie? Żal?  Kiedyś większy niż dziś.
 Kiedyś jeździłam na Festiwal Haftu i Koronki do Łodzi  a jechałam tam ze względu  na moją  mamę aby mogła zaprezentować swoje prace i je sprzedawać. W pierwszym roku " przy okazji" wystawiłam obrazy ale ich nie sprzedawałam - z sentymentu, z żalu. Ludziom pokrętnie tłumaczyłam dlaczego nie sprzedaję a tylko prezentuje.W następnym roku aby uniknąć tych pytań ustaliłam sobie wartość godną i mnie satysfakcjonującą  i wydawałoby  się  "zaporową" . I co? Faktycznie pomysł  wypalił  -ogladajacych i zachwacajacych się  było wielu i nawet chcących kupić... ale tylko do określenia ceny. 90% oglądających po jej usłyszeniu odwracało się  na pięcie prawie oburzeni ceną:).  W pewnym momencie podeszła kobieta w starszym wieku, zainteresowana  obrazem "W makach". Usłyszała cenę, nie wydawała się zdziwiona- za to zdziwiła mnie... Zajrzała do portmonetki , przeliczyła pieniądze  i powiedziała: "Cały rok na to czekałam - w tamtym roku Pani nie sprzedawała" . Zdziwienie moje było ogromne, ale cóż było robić cena padła i została przyjęta -z żalem zapakowałam obraz. Prawie z płaczem zadzwoniłam później do męża, żaląc się że "musiałam" :) sprzedać obraz. Wiecie co mi mąż powiedział... i co mi przemówiło do serca??? "Powinnaś się cieszyć że obraz trafił w dobre ręce. Kobieta czekała aż rok aby go kupić i doceniła jego wartość decydując się na cenę jaką chciałaś. Doceń to."
Dziś mi mniej żal- zwłaszcza go tworzę od początku z myślą, że jest przeznaczona dla kogoś...Zawsze robię zdjęcia wykonanych prac , przynajmniej one zostaną ze mną:)
 

wtorek, 14 lutego 2017

Trudy hafciarki


 Tak przedstawia się efekt końcowy - obraz o wym 42x32 cm. Na  początku wydawało mi się, że to niezbyt trudne zadanie. Szata, która jest aplikacją i haft na niej "poszedł" bez większych problemów.

















Szata wewnątrz haftowana jest haftem cieniowanym muliną w kolorach szarych -od jasnego szarego po bardzo ciemny. Wydawało mi się że ten kolor nici powinien znacznie odcinać się od białej szaty, niestety w tym  zestawieniu zbyt to się zlewało- zmusiło to mnie do wprowadzenia koloru czarnego.
W planie był różaniec z białych perełek / jak w oryginale/ lecz białych perełek nie byłoby w ogóle widać w obrazie. Wprowadziłam czerwone korespondujące z czerwonymi koralikami w koronie.












 

Twarz Madonny obok to efekt końcowy ale zanim został osiągnięty  to tylko  poprawki, poprawki...
Wersje pośrednie - straszne!!!
To samo dotyczy korony, ostateczna wersja to haft koralikami czerwonymi i złotymi - otoczone złotym bajorkiem. Pierwsze podejście to porażka, drugą zrobiłam na tamborku i białej tkaninie / takiej samej tak szata/ - i co ??? Tkanina w towarzystwie złotych koralików i złotej aureoli nabrała koloru złotego!!. W ogóle nie widać było korony w aureoli. Postanowiłam tkaninę zahaftować na czerwono-lepiej ale to jeszcze nie było to czego oczekiwałam. Ostatecznie korona została wyhaftowana koralikami.



wersje koron



Zanim powstała wersja ostateczna....






Chmurka na której stoi Madonna też miała swoje wersje.. Skrytykowana przez rodzinę wersja "kamienna":) została zmodyfikowana na inną
 
 
Ach nie ! - jeszcze podpis....:)

niedziela, 12 lutego 2017

 

Dziękuję Wam za Wasze odwiedziny i komentarze.. i obiecuję poprawię się .  Od poniedziałku mam urlop i więcej czasu...Następny post poświęcę problemom , które napotkałam przy tym obrazie wraz z dokładniejszymi zdjęciami. Na dziś postępy ...i jedno powiększenie :) Do zakończenia niby niewiele, ale jest i trochę niedoróbek , które zajmą mi trochę czasu. Przyjęłam krytykę od koleżanki i rodziny.... i będę nad tym pracować. Zawsze uważałam, że konstruktywna krytyka pozwała na wychwycenie błędów i ich poprawę. A wy jak sądzicie???
 


niedziela, 5 lutego 2017

W ostatnie dni przybyło co nieco w obrazie. Praca nad Madonną dobiega pomału końca, niewiele będę przy niej poprawiać. Teraz jeszcze chmurka i drzewo życia...w zasadzie z górki:) Aureola wykonana jest z mieniącymi się nićmi Madiery nr 8 col. 8040  -połyskują niebiesko-zielono. Wygląda to jakby za madonną świeciło słońce- niestety aparat tego nie oddaje...:(